Pieniny

Trzecia część naszej podróży po Polsce w 2012 r.* prowadzi nas do do kurortu Szczawnica, położonego w malowniczych Pieninach. Na zapoznanie się z najważniejszymi atrakcjami tego regionu przeznaczamy pięć dni.

Pobyt: 12 – 18 lipca 2012.

Trasa: Kazimierz Dolny – Szczawnica  (około 264 km).

Zakwaterowanie: Hotel Batory

Elegancki hotel w zabytkowym, stuletnim budynku, położony w zacisznym miejscu w Górnym Parku. Mieliśmy szczęście do pokoju z pięknym widokiem na położone niżej uzdrowisko i góry, a w hotelowej restauracji spędziliśmy niejeden przyjemny wieczór.

 Hotel Batory / fot. Renata Głuszek

Pieniny

Jest to niezwykle malownicze pasmo górskie, na terenie Polski o długości 35 km i szerokości 6 km, wchodzące w skład Karpat. Najwyższy szczyt, Wysoka, mierzy 1050 m n.p.m. W Pieninach znajduje się Pieniński Park Narodowy, a największą atrakcję regionu stanowi spływ Dunajcem.

Szczawnica – widok z Polany Bereśnik

Inną atrakcją jest Jezioro Czorsztyńskie – sztuczny zbiornik utworzony przez zaporę na Dunajcu zbudowaną w Niedzicy. W malowniczy krajobraz tej okolicy doskonale wpisują się zamki w Niedzicy i Czorsztynie.

Zamek Dunajec w Niedzicy (z lewej) i zamek w Czorsztynie (w tle)

Każdy turysta znajdzie tu coś dla siebie – wycieczki piesze, rowerowe, wspinaczki górskie, rejsy statkiem, pływanie po Dunajcu kajakami lub… smakowanie lokalnych potraw.

Oscypki / fot. Renata Głuszek

Góralski folklor, a zwłaszcza muzyka i podania o legendarnych zbójnikach, to kolejna atrakcja tego regionu Polski.

 Zespół regionalny z Pienin / fot. Renata Głuszek

Kapela Jaśka Kubika z Krościenka nad Dunajcem

O Szczawnicy

Szczawnica leży w dolinie potoku Grajcarka, który jest prawym dopływem Dunajca. Miasto jest położone na wysokości od 430 do 510 m n.p.m.

Jest to jedno z najstarszych uzdrowisk w Karpatach, o którym wspomina się już w XIV w. Leczone są tam choroby układu oddechowego i przewodu pokarmowego. Budowniczymi uzdrowiska była węgierska rodzina Szalay, która nabyła te dobra w 1828 r. Rozkwit miasta nastąpił za Józefa Szalaya, który stał się właścicielem miasta w 1839 r., ale w 1876 r. przekazał je krakowskiej Akademii Umiejętności. Ta z kolei sprzedała je w 1909 r. hrabiemu Adamowi  Stadnickiemu.

Zdrój Magdaleny / Ilustrowany przewodnik po Szczawnicy, 1869

Po II wojnie światowej uzdrowisko zostało przejęte przez państwo, aby w 2005 r., po procesie sądowym, trafić w ręce prawnuków hrabiego Stadnickiego, państwa Mańkowskich. Jest to pierwsza tego typu reprywatyzacja w Polsce. Rodzeństwo Helena, Mikołaj i Krzysztof Mańkowscy są właścicielami 25 obiektów, które starannie odnawiają. Dzięki nim miejscami nieco zaniedbana Szczawnica odzyskuje dawny blask.

Zdrój Magdaleny, widok obecny / fot. Henryk Bielamowicz

Na tle innych górskich miejscowości kurort wyróżnia się specyficzną, drewnianą architekturą, pełną charakterystycznych ażurowych ornamentów.

Plac Dietla – przykłady charakterystycznej architektury kurortu / fot. Renata Głuszek

Nasz pobyt

Pogoda nam niezbyt dopisała, toteż z powodu deszczu nie zaliczyliśmy takich atrakcji, jak spacer wąwozem Homole czy wjazd kolejką linową na górę Palenicę. Ale nawet w pochmurno-deszczowy dzień można odbyć samochodowe wycieczki po okolicy, jadąc ot tak, w nieznane. Gorący rosół jagnięcy w karczmie regionalnej smakuje wtedy inaczej!

 Karczma regionalna w Jaworkach / fot. Renata Głuszek

Na wszelki wypadek najważniejszy punkt programu – spływ Dunajcem – realizujemy zaraz po przyjeździe, korzystając z ładnej pogody.

Spływ Dunajcem

Wyprawa odbywa się tzw. Przełomem Dunajca – w dolinie rzeki Dunajec, wyżłobionej w wapiennych skałach.

Ich wysokie, strome  ściany sięgają 300-500 metrów ponad lustro wody. Rzeka wije się tu głębokimi zakrętami, czasami nie sposób przewidzieć, w którą stronę popłynie tratwa. Jest to jeden z najbardziej malowniczych zakątków Polski i Słowacji – na niektórych odcinkach Dunajec stanowi granicę między obydwoma państwami.

fot. Renata Głuszek

Po stronie słowackiej znajduje się szlak pieszy i rowerowy, którym można odbyć  tę samą trasę. W grę wchodzi także spływ pontonami. Najwygodniej (jest to także wariant dla leniwych) pokonać ją na flisackiej tratwie, złożonej z pięciu czółen, które częściowo popychane są przez dwóch flisaków, częściowo zaś niesione nurtem wody. Flisacy pełnią też rolę przewodników – objaśniają mijane miejsca i opowiadają legendy.

fot. Renata Głuszek

Najbardziej popularnym widokiem spływu jest widok na Trzy Korony (na które można się także wspinać).

 Trzy Korony jesienią

Dłuższa trasa spływu wynosi około 18 km. Spływ rozpoczyna się w Sromowcach Niżnych, dokąd najlepiej przyjechać specjalnym busem ze Szczawnicy (samochód zostawia się na specjalnym parkingu). Kończy (w wariancie dłuższym) w Szczawnicy, niedaleko parkingu. W drodze na spływ trasa biegnie przez malownicze tereny Pienińskiego Parku Narodowego. Wszystko odbywa się sprawnie – sprzedaż biletów na tratwę na bieżąco, a łodzie już czekają… (Zobacz galerię Przełom Dunajca).

Spacerem po Szczawnicy

Spora część uzdrowiska rozciąga się wzdłuż ulicy Głównej i Józefa Szalaya, które są – co tu ukrywać – drogami przelotowymi, a więc hałaśliwymi. Mimo to noclegi oferuje tu praktycznie każdy dom. Jest to także centrum handlowe i gastronomiczne. Kto zatem szuka prawdziwego wypoczynku, powinien wspiąć się ulicą Zdrojową do góry – rodzajem malowniczego deptaku, który wiedzie do elegantszej i spokojniejszej  części uzdrowiska.

Zdrojowa w deszczu / fot. Renata Głuszek

Widać tu doskonale wysiłki włożone w restaurację Szczawnicy. Ulicą Zdrojową dochodzi się do placu Dietla, przy którym znajduje się pijalnia wód (oczywiście skosztowaliśmy!) oraz Muzeum Uzdrowiska, zawierającego eksponaty pokazujące historię kurortu. 

 Plac Dietla / fot. Happa

W tej części miasta mieści się wypielęgnowany Park Górny, którego sporą atrakcję stanowi modrzewiowy Dworek Gościnny – centrum kulturalne z salą teatralną (występowały tu gwiazdy polskiej sceny)  i balową na 500 osób. Oryginalny budynek zbudowano w 1884 r., co świadczyło o dużej popularności kurortu. Niestety, w 1962 r. budynek spłonął, ale rodzina Mańkowskich odbudowała go i od 2011 r. ponownie pełni funkcję centrum kulturalno-kongresowego oraz bankietowego.

fot. Renata Głuszek

Na okolicznych wzgórzach można zobaczyć dawne socjalistyczne domy wczasowe. Niektóre z nich, unowocześnione i wyposażone w różnego rodzaju sale zabiegowe, przemianowano na eleganckie hotele. Wciąż jednak Szczawnica stanowi mieszankę nowego i starego. To stare to zaniedbane i opuszczone drewniane domy, które być może kiedyś odzyskają swój dawny blask. Kto chciałby posłuchać na żywo góralskiej muzyki, może wybrać się na koncert góralskiej kapeli do restauracji Halka w samym centrum miasta. Kapela gra tam na tarasie w każdą niedzielę.

Na deptaku / fot. Andrzej Harassek

Niedzica i Czorsztyn

Na zachód od Szczawnicy znajduje się Jezioro Czorsztyńskie, sztuczny zbiornik wodny, utworzony przez zaporę na Dunajcu w okolicach Niedzicy.

fot. Renata Głuszek

Niedaleko zapory, po jej lewej stronie, góruje nad zalewem średniowieczny zamek Dunajec, zbudowany w początkach XIV w. przez Węgrów. Przez całe wieki pełnił rolę węgierskiej strażnicy. Mimo iż przechodził z rąk do rąk (przejściowo polskich), a od zakończenia I wojny światowej znajdował się na terytorium Polski, do 1945 r. stanowił własność kolejnego rodu węgierskiego (Salamonów). Obecnie jest to muzeum i hotel. W części muzealnej znajdują się komnaty wyposażone w autentyczne meble i przedmioty z okresu od XVI po XIX w. A nocami podobno pojawia się tam duch białej damy!

Komnata właściciela zamku Dunajec / fot. Renata Głuszek

Po przeciwnej stronie Jeziora Czorsztyńskiego równie malowniczo prezentują się ruiny gotyckiego zamku w Czorsztynie – tym razem polskiego.

fot. Jakub Hałun

fot. Marek i Ewa Wojciechowscy

Jego załoga miała za zadanie kontrolę doliny Dunajca. Z dawnej świetności zamku, w którym bawili królowie, pozostało jednak niewiele, praktycznie same ruiny, ale rekompensuje to piękny widok na okolicę i położony naprzeciw zamek Dunajec. Z samej wsi Czorsztyn nie zostało nic, ponieważ zalały ją wody zbiornika. (Zainteresowani mogą odbyć wycieczkę na tamę.) Praktyczna uwaga dla zwiedzających: należy podjechać samochodem pod kasę zamku, ponieważ w cenie biletu znajduje się także opłata za znajdujący się tu parking!

Szlachtowa i Jaworki

W czasie naszych objazdów po okolicy odwiedzamy sąsiadujące z sobą wsie Szlachtowa i Jaworki, do 1947 r. zamieszkane przez Łemków.  Łemkowie to ruska grupa etniczna zamieszkująca historyczny region Galicji, Zakarpacia oraz północną część Słowacji.

Oryginalna chata Łemków / fot. Renata Głuszek

W 1947 r., w ramach akcji „Wisła”, wymierzonej przeciwko ukraińskim organizacjom nacjonalistycznym, przymusowo przesiedlono ich na Ziemie Odzyskane (zachodnie  regiony Polski, przyznane Polsce po II wojnie światowej jako rekompensata za utracone tereny wschodnie). Ich gospodarstwa zostały zasiedlone przez ludność z Podhala i Spiszu. 

Karczma Bacówka, Jaworki.

Objeżdżając okolicę, mamy okazję zobaczyć, jak bardzo zmieniło się tu życie. Miejsce ubogich domków zajęły bogate wille, a posiadanie tu rezydencji świadczy o zamożności jej właściciela. Chętnie stawiają tu domy nie tylko ludzie bogaci, ale także artyści. W Jaworkach natykamy się także na osobliwy klub muzyczny Muzyczna Owczarnia, w którym odbywają się koncerty rockowe, bluesowe, jazzowe i country, a występują znani artyści polscy i zagraniczni.

Muzyczna Owczarnia / fot. Renata Głuszek

 Zakopane

Ponieważ zimowa stolica Polski znajduje się o rzut beretem od Szczawnicy (41 km w linii prostej, niespełna półtorej godziny jazdy samochodem), postanawiamy zobaczyć kawałek Tatr choćby z Krupówek – słynnego deptaka w Zakopanem.

fot. Renata Głuszek

Bliższy kontakt z tym najwyższym pasmem polskich gór zostawiamy osobom obdarzonym lepszą kondycją fizyczną. Mamy szczęście w nieszczęściu – w drodze dopada nas deszcz, który pada aż do chwili, gdy wysiadamy z samochodu (a ze względu na Tour de Pologne jedziemy prawie 2,5 godziny). Przerwa w opadach trwa do chwili gdy ponownie wsiadamy do auta, a więc na tyle długo, abyśmy zdążyli wypić dwie kawy i pospacerować po niezwykle zatłoczonym deptaku. A że chwilami świeciło słońce, gdzieś tam ponad dachami domów mogliśmy zobaczyć skalisty szczyt Giewontu i okolicznych turni. (Zobacz też: Tropem kozicy).

Giewont / fot. Renata Głuszek

I to wyczerpało program pobytu w Pieninach, który mimo zmiennej pogody możemy uznać za bardzo udany. Przyczyniła się do tego nie tylko atrakcyjność tego kawałka Polski, ale także gościnność właścicieli hotelu, miła obsługa restauracji, w której zwykliśmy kończyć dzień wypiciem czegoś mocniejszego i zrelaksowaniem się na tarasie przy dźwiękach subtelnej muzyki.

Renata Głuszek

Publikacja: 1 września 2012 / aktualizacja: 6 stycznia 2020

Mapy Pienin: www.szczawnica.na-pulpit.pl.

*Cała trasa (2-26 lipca): Rzepin (2-3) – Warszawa (4-9) – Kazimierz Dolny (9-12) – Szczawnica (12-18) – Kraków (18-19) – Tarnowskie Góry (19-22) – Paczków (22/23) – Zachełmie / Jelenia Góra (23-26)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.